A kiedy...
Kiedy przymykam na chwilę oczy,
Cała zapadam się w błogą ciemność,
Spokojna pomroka tłamsi krzyk życia,
Wpadam w bezruch i wszystko mi jedno.
Ta ciemność na chwileczkę zamyka
Próżnię codzienną, gdzie płynę w pustce.
Gdzie chcę krzyczeć i nie mogę
krzyczeć,
Tracę i tracę, nie mogę wygrać.
Kiedy jakimś cudem stąd odlecę,
Mój zmęczony Anioł też odpocznie.
Na pełne pogody zmienię miejsce,
Słowa będą w zdarzenia mnie niosły.
A kiedy już odlecę - to w miejsce,
Gdzie nie będę tuż obok życia,
Gdzie nie ominę, nie zgubię nigdy -
Bezwolna - w próżni się nie zatrzymam.
Komentarze
Prześlij komentarz