Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2020

Wiersz

Obraz
  Ten wiersz nie zaniósł mnie do nieba, Przepadł bez wieści w słów odmętach! Może był tylko wizją w głowie, Snem, który nie wiem skąd, pamiętam. Jesień barwami uspokaja. Jeszcze niejeden wiersz napiszę! Treść zatańczą liście jesienne I śpiew chłodnego wiatru w ciszy. Życie ludzkie składa się z wierszy, Jak brąz kasztanów - barw przepysznych, Byle jaźń umiała je dostrzec,  A poeta zapisać myśli!   

Zazdrość

Obraz
  I Wśród myśli panoszy się, wprost do serca trafia, Obok refleksji i pór życia butnie zasiada, Ściskaniem w dołku zmusza do czynów twe ego, Mgiełką zacietrzewienia oczy ci przysłania. I nazwana po imieniu - bywa niewygodna! Jest też i w Katechizmie: w siedmiu głównych grzechach. Nie dotyczy twojej osobowości - twierdzisz, Choć cudzy dołek i płacz - kwitujesz uciechą. Myśli, nikt nigdy twardo na wodzy nie trzyma, Przecież nie da się sprawdzić zakamarków duszy! On niepotrzebnie ponad świat wyrasta - mówisz - Warto go odrobinę rozumu nauczyć! Zazdrość, bo o niej tu mowa, do działań zmusza I ma oblicza przeróżne: jeśli nie twórcza, Jeśli samodoskonaleniem nie kończy się - I nam, i innym spokojny byt utrudnia! Komentarze

Brak szczęścia w życiu

Obraz
między mizernymi chwilami i wiązką promieni słonecznych między niebem i ziemią nie ma czegoś co być powinno wszystkie spojrzenia są szare żyjesz pośród monotonii wyblakłego nieba każdy dzień złożony z tych samych dźwięków każda noc zachętą do garści grzechu brodzisz po kolana w płytkiej tafli jeziora zaspana matowa i wewnątrz pusta nie ma czegoś co być powinno szczęśliwych trafów wierzchołka nieba sama nie wiesz czy jesteś jeśli tak to mała mniejsza nie ma cię już wcale

Kasztany

Obraz
Gorzkie istnienie -   gorzką   herbatą popijam, Bezmyślnie szukam garstki cukru na kubka dnie. Czerwono-żółta, wieczorna plama na niebie Przeszłość przypomina: jakąś zapomnianą mnie. I ten jego osobliwy skóry aksamit, Gdy ciepły dotyk przenosił w tajemniczy świat. Znów idzie jesień, pod drzewem leżą kasztany - Brązowe jak jego oczu odcienie, ich blask. Ożywa zaklęta w kolor kasztanów przeszłość, Może on znów - wieczorem otworzy moje drzwi? Jak kiedyś, uciszyć chłodnym wiatrem pobiegnę Gorąco zmysłów, ten żar - pośród jesiennych dni.

Chodzi o ten czas...

Obraz
  < Czas to artysta-malarz. Maluje niepowtarzalne obrazy, ale też nigdy nie liczy się z krytykami swojego malarstwa. > Przez całą noc deszcz głośno kapie, Na szybach metrum wystukuje, Bezbarwne sny tkwią w szarych ramkach, Senny ranek dreszcz wywołuje. Przecież nie chodzi o tę jesień, Która po lecie przyjść musiała! Na starość drzewa też próchnieją! I lata nie było zbyt mało. Chodzi o czas, który zasiada Do obrazu życia - z farbami: Maluje, wyciera, wygładza,  Zmienia. Nic nie jest wieczne, trwałe!

Kilka dni

Obraz
  trochę mniej bólu chciałabym mieć brakuje mi ścian do podparcia oszalałe oczy ludzie dręczą mnie - wokół wata słów dajcie mi kilka dni bez bólu nie trzymajcie mnie za ręce dajcie wrzeszczeć może zwariuję może zło odejdzie nie krępujcie moich spojrzeń nie ścierajcie śladów łez niech nie fascynują moje sny nie są tego warte sny o cudzie nie spełniają się dajcie mi kilka dni moje życie moje ciało bezpowrotnie zmienia się dajcie mi kilka dni muszę nauczyć się przyjmować ten ból jako swój muszę nauczyć się od nowa żyć

Spotkanie

Obraz
Senna noc z łuczywem po świecie chodzi, Na ulicach miast latarnie zapala, Na niebie rozjaśnia gwiazdy i księżyc, Ciemność przesyca sennych marzeń czarem.   W tę osobliwą noc, w roku jedyną, Stęsknione siostrzyczki spotkać się mogą: Lato - w sukni z wonnych kwiatów utkanej, Jesień - w szacie z liści żółto-czerwonych. Na brzegu jeziora siostry przysiadły - Pośród srebrzonych księżycem fal szepczą, Ciepły wiatr porwał je w sadzie do tańca, Rozjaśniły ranną zorzę sióstr szczęściem.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                           

Panna Jesień - III ( Pory roku)

Obraz
  Dzień i noc podzieliły na połowę dobę, Natura zrobiła miejsce jesiennej pannie, Deszcz cicho siąpi, powiało smutkiem i chłodem. Jesiennej pannie w sukience z liści tak ładnie, W tej kompozycji żółci, fioletu, czerwieni, Welon z babiego lata zdobi nadzwyczajnie!  Jej ogród wrześniowy - paletą barw się mieni, Tu dynie, kabaczki, tam chryzantemy, astry, Warzywa do koszy, kwiaty będą w wazonie. Jesienna panna na grzyby idzie o brzasku, Sprawdza, czy wszędzie zasiana już ozimina, Zrywa jabłka, śliwki - w jesiennym słońca blasku. Dzieciom zbiera kasztany, choć smutna jej mina, Spracowana odchodzi! Idzie mroźna zima.  

O pomocy

Obraz
  Mędrcy idą tłumnie - całymi tabunami, Na dźwięk kłopotów wyrastają - jak spod ziemi, Zaczynają pomagać, choćby za plecami! Sypią jak z rękawa radami przeróżnymi, Świecą dobrocią jak słońce jasnym obliczem, Kierują twym życiem uwagami mądrymi I przeprowadzają staruszkę przez ulicę: I w tę, i z powrotem, i jeszcze kilka razy,  Czas pokazać światu postępki empatyczne! Uczynek to przecież chwalebny - bez urazy, Babcia pobiega, to gimnastyka wspaniała. Świeże powietrze, spacer i ruch są nakazem, Chociażby staruszka wniebogłosy krzyczała, Że wcale przez ulicę przechodzić nie chciała.

Cisza w życiu (3.Sonety o ciszy)

Obraz
  Zwyczajny, szary dzień stał się niezwykły, Spokojny byt - czasem łatwo naruszyć, Do złych wieści trzeba nagle przywyknąć. W jaką drogę od tej chwili wyruszasz? Czy marzyć, śnić o lśnieniu jeszcze warto, Czy zamków na piasku jeszcze poszukasz? Może te drzwi pozostały otwarte!? Czy wiosenny deszczyk ciebie dotyczy? Przyszłe lato może być losu żartem. Walczysz twardo z nowym życia obliczem, Jego miną pewną siebie, bezczelną, Modlisz się, nie płaczesz - nawet w ukryciu. Przed jaką ciszą stoisz z pokorą wielką,  Już ostateczną, czy którąś kolejną?

List

Obraz
  Słońce złotem prawdę oświetla, Nie szukaj mnie nigdy, nawet w snach! Mieliśmy księżycową rzekę, Dom pośród bieli chmur - dał nam czas. Mój list miał składać się z ciepłych słów, A wyszło tak, że milczy ciszą, Niebo nie spadnie na głowę ci,  Nic podniebnego nie napiszę. Jeśli przeczytasz, nie odpiszesz! Nie zrozumiesz istoty ciszy! Bo między nami bez dna cisza, Pustymi rycinami krzyczy. Listki smutku, liście tęsknoty, Mam chęci spalić jak kadzidło, Nasz czas przeminął bezpowrotnie, Niech milczy - tak jak nasza przeszłość! Minęły chyba lata świetlne! Stąd w przeszłość - czas powydłużał dal. Tylko ten liść smutku w pamięci! Nie! Nie czytaj tego - ten list spal!

Koniec lata

Obraz
  Lato na brzegu jeziora przysiada I wielobarwne włosy rozczesuje, Pod chłodną wodą znikły nimfy wodne, Niepokorny wiatr pośród trzcin wiruje. Ludzie tulą niespełnione marzenia, Jakby chcieli na przyszłość je zatrzymać! Czerwone słońce wpadło do jeziora, Ściemnia się szybko - lato już przemija. NA FOTOGRAFII - MAZURY

Obok

Obraz
 < Życie to ustawiczne wspinanie się pod górę. I dobrze, bo zbieganie z górki jest tylko ekscytujące, ale nigdy zarazem twórcze, satysfakcjonujące i ekscytujące.> nie zaszłam w życiu zbyt wysoko opleciona wieloma parami dłoni grzęzłam zapadałam się w brudnym piachu te cudze dłonie jak suche patyki darły raniły moje ciało tu gdzie jestem jest tak zwane obok obok losu obok życia obok wielkich pieniędzy a nawet obok miłości drzewa tutaj nie rosną tu przy drogach rosną znaki zapytania ciemno tu i ciasno obok mnie pełno takich jak ja niektórzy czegoś chcą bycie obok im nie odpowiada ja też jestem z tych ambitnych wzrok mam jeszcze dobry widzę szczyt i choć ciało już nie te i siły nie te zmęczonym krokiem powolutku ruszam  pod górkę  nie chcę patrzeć na tutejsze popękane niebo

Stalking

Obraz
  do klatki wepchano mnie na siłę oskarżono o nic dla przyzwoitości metalowe pręty odcięły mnie od świata wysuwałam przez nie dłonie do słońca dostawałam po łapkach wysuwałam dłonie do życia dostawałam po łapkach wysuwałam dłonie po prawdę i znowu było po łapkach zawsze po łapkach poszłam do Pana Boga modliłam się o więcej powietrza w tej klatce i żeby nie szturchali mnie tak mocno tymi kijami przez pręty zniszczyli mi buty ponownie modliłam się w Kościele cichuteńko żeby tylko Pan Bóg mnie usłyszał Panie Boże żeby nie było żadnych klatek nic złego nie zrobiłam nie zasłużyłam na taki los znów zniszczyli mi buty niedzielnym popołudniem potulnie i boso ale z godnością wróciłam do klatki