Pacyfikacja wsi podczas okupacji niemieckiej
Prosząc Pana Boga, by kwitnąca polana
W niczym nie odróżniała się od koloru krwi:
„Jak to ukryć, że jej dusza w ciele została?”
Przed oczyma widziała buty esesmana,
Broń maszynowa wydawała złowieszczy ton,
Nocne niebo pobladło, to od ognia łuna,
Strach przygniótł do ziemi, dusił spalenizny swąd.
Przez chwilę słyszała krzyki - ból i żal, i strach,
Tak świat opuszali ludzi trawieni ogniem,
Aż w końcu oprawcy odjechali, ogień zgasł!
Świt zastał śmiertelną pustkę, zgliszcza i trwogę.
Słońce nie przyświeca dzisiaj jasno - z radością,
Nie śmie oświetlać pożogi, bo to świeży grób,
Niebo jakby na pół rozdarte, ranne, krwiste -
To zmęczonym duszom otworzył ramiona Bóg.
Woła do Nieba - z tych czerwonych maków wyszła:
„Jestem sama! Czemu ocaliłeś? Jak mam żyć?”
Ptaki zamilkły widząc hitlerowską zbrodnię,
Komentarze
Prześlij komentarz