Lalka
Żyję jak mechaniczna laleczka:
Na kluczyk, na plecach nakręcana.
I nie mój własny los mnie nakręca,
A cudze łapy - wbrew memu zdaniu.
Mechanicznie wokoło się kłaniam,
Każą mi tańczyć - ze zgrzytem tańczę.
W tym automatycznym zgrzytaniu,
Oczka zasłaniam - też machinalnie.
I raz, dwa, trzy! Choć naoliwiona,
Ruchy mam kanciaste, kwadratowe.
Maszyneria skomplikowana!
Poruszam na prawo i lewo głową.
Serce i rozum - mam metalowe,
Na zewnątrz ciała - tworzywo sztuczne.
Jakbym chciała wyrazić to w słowach:
Świat mój bezwolny, nie romantyczny.
Poszukać nie mogę innej lalki,
Ani losu swobodnie wybierać.
Kluczyk na plecach, to nic nie warte!
Jako statyczny posąg zamieram!
Szlocham suchymi łzami, bo lalka
Nakręcana nie powinna płakać.
Raz, dwa, trzy! Język zgrzyta uparty.
Mówię, co chcę! I bez klucza gadam!