Droga do uśmiechu



Między burymi odsłonami losu

Niekiedy mglisto prześwituje słońce.

Refleksy świetlne intencje zanoszą

W miejsca, gdzie można uśmiechać się szczodrze.

Gorycz kamienna, która w piersiach dusi,

Na moment zastyga - jakby spłoszona.

Zatarła na chwilę głuszę wśród ludzi,

Myśl pofrunęła w czas niespełniony.  

Gdyby tak było można życia pędzlem -

Noc zamazać białą farbą olejną,

Niech nawet fragment granatu nie dręczy,

A pozytywne słowa - uśmiech przędą

I stworzyć wreszcie coś, choćby z niczego,

Na pełnym, wyrównanym oddechu trwać.

Los daje wiele zła i w bród dobrego,

Chociażby z półuśmiechem - chcę wierzyć w fart.

Fraszka:

Uśmiech za uśmiech

Rozdaję na prawo i lewo swoje uśmiechy,

I oczekuję echa uśmiechów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chandra

Nocą....

Sen wieczny

Książka - "Tajemnice życia"

Nie jestem już...

Monotonia