Posty

Wiersz o przyszłości

Obraz
  Kłaniam się przyblakłym myślom z przeszłości, Drzewom, które nie stały na mej drodze I zakończonym już dawno miłościom, Lecz smaku smutku zapomnieć nie mogę. Nie włożę sukni utkanej z przeszłości, Choć nie każdy moment trafnie pamiętam. To, co cudowne, zanikło w nicości, Lecz trudniej zamazać losowe pęta.   Przyszłość drzemie w nienapisanym wierszu I jeszcze się budzi pośrodku marzeń, Jeszcze nie nuci i nie wznieca dreszczy, Lecz cieszy nadzieją, że się wydarzy. Może w przyszłości polecę do nieba I uszczknę fragment - jak kawałek tortu Lub poczuję chęć kochania na ziemi. Wiersz przyszłości -   to nie przeszłości powrót.

Rozważania o jakości

Obraz
  Kiedy coś nie jest dobre, Zawsze niedoskonałe I nie służy za ściągę, Gdy potrzeba się zdarzy –   Nie wiem, co z kiksem zrobić, By w końcu było cudnie: Może listek księżyca Dodać lub zieleń jodły?   Świat nie lubi defektów, Przeciętność nie rajcuje, Piszę to z głębi serca! I kicz źle się rymuje.   Czarne plamy na słońcu, Na szczęście – nie są groźne, Jak puszystość dmuchawca Zdmuchnąć ten problem można.   Czarne dziury w fantazji Trzeba życiem zastąpić   – Tym akcentem jakości Rozważania zakończę.    

Cóż więcej?

Obraz
  Wiosną po deszczu bosko pachnie powietrze, Z nieba sypią się okruchy Niebios wraz z deszczem. Cudowne wersety wierszy spadają z nieba, Czynić poetyckie czary - czuję potrzebę. Jeśli po deszczu na niebie jaśnieje słońce, Z wiośnianej woni zieleni świeżo wschodzącej - Tworzy się krystaliczny dywan latający, Mogę na nim - w rozmarzeniu płynąć z fantazją. Ciepły wiatr wznosi w powietrzu poszumy pieśni Zieloniuchnej trawy i pąków na gałęziach,  Ptasie chóry wyśpiewują gamy słoneczne. Czy w życiu - czegoś więcej potrzeba do szczęścia?

Wierszyk na bloga

Obraz
  Wierszyk o duszy napiszę, Popełnię na bloga ten wiersz. Duszyczkę mam tylko jedną, Spojoną z radości i łez. W krótkim wierszyku na bloga Niełatwo opisać duszę! Zwykle jasna, może ciemnieć, Gdy trudny temat poruszę;   Bywa niekiedy w kawałkach. Racja! Jest co sklejać wtedy! Zawsze dusza wiele warta I zadbać o nią należy.   Zasadniczo: niewidzialna, Może z przezroczystego szkła? Cieni nocy nie przepuszcza, Odradza się w krzepiących snach,   Bywa z miłości gorąca Lub zawiewa od niej chłodem. Można o duszy bez końca! A zwłaszcza w wierszu na bloga.   Lecz nic więcej nie napiszę, Resztę przecież znacie sami. Wszyscy doskonale wiemy, Jak jest z naszymi duszami.

Zazdroszczę..

Obraz
  po niebie szybują klucze przeznaczenia zupełnie jak klucze żurawi w przestworzach nad moją głową piszą sens istnienia po niebie płyną klucze wiolinowe gdyż pełnię życia mierzy się mnogością melodii   przede mną drepcze stadko moich myśli kulawych rozpędzonych uroczo bezskrzydłych   a czas kurczy się mam go coraz mniej wiecznie tkwię w niedoczasie   gdy Bogu wypisze się długopis zasnę nieodwracalnym snem wiecznym   tusz już na ukończeniu czasu coraz mniej zbyt mało na wiersz życia   nie jestem różą jerychońską nie wrócę tu nie obudzę z obumarłego kwiatu i niczego nie dokończę nie nazwą mnie zmartwychstanką   i tego właśnie jej zazdroszczę

Azyl

Obraz
  Głowa utkwiła mi w chmurach. Widzę, że to wygodny stan! Głowa – to w końcu nie dusza, Mikry azyl po prostu mam. W chmurach – wszystko oczywiste! Choć niebo też ma nastroje, Te chmurne miny kłębiaste – Wcale nie muszą być moje! To, co nie klei się w wierszach, Tu w chmurach jest nieistotne. Można odsapnąć w chmur gęstwie Albo pogadać ze słońcem. Ludzie zadzierają głowę, By dojrzeć mój bieżący stan, Grymasów nie widzi nikt z dołu, A ja nareszcie spokój mam! Rozganiam duszy chmurzyska. Wiersze – to gwiezdny pył z nieba. Marzę na chmurze pierzastej, Że z rymów składa się ziemia.

O życiu i gwiazdkach z nieba

Obraz
  W zakrzywieniu świata utknął życia sens I zabawia się ludzkimi duszami, W zakrzywieniach duszyczki zanika śpiew, Myśli nie płyną słodkimi nutami. I jakże często ten świat zakrzywiony! Jakby brakło w życiu oczywistych dróg! Ful tego, czego nie wezmę w ramiona, Bezustannie zbyt mało spełnionych snów. Niecierpliwie na gwiazdkę z nieba czekam. Moją! Przecież już dawno powinna spaść! Ścigam oczyma grafitowe niebo, Żeby w końcu marzeniom istnienie dać. Co noc czyjeś gwiazdki sypią się skrami, Jakby uparły się słodzić cudzy czas, A mojej gwiazdeczki w ogóle nie ma! Nie można marzyć i nie można pójść spać! Tak do mgielnej nocy przyzwyczajona, Próbuję żyć, a nie - oczekując stać, Byle gwiezdny beton nie spadł na głowę, To z zakrzywienia wceluję w prosty czas!