Moja osobista droga do wolności
Ktoś zdjął mi maskę z twarzy,
Może spadła sama!
Nigdy -
W lustrze, ani na obrazach.
Dusiłam się, a oczy piekły
Od niespełnionych, zatrzymanych łez.
Zawsze suche pod spodem policzki -
Przewrotny, okrutny
Karnawałowej maski sens.
Teraz twarz mam widoczną,
Odwiedzam wszystkie zwierciadła.
Nie mogę tylko chodzić,
Latam między lustrami -
Swoje odbicia oglądam.
Muszę gdzieś w końcu odpiąć te skrzydła!
Nie mogę zginąć jak Ikar -
Chcę wreszcie twardo stąpać po ziemi,
Mieć własną drogę,
Silne, zdrowe nogi!
A tu ktoś pociąga za sznurki,
Ukłon w dół i ręce pod boczki,
Nie będę marionetką, kukiełką,
Nie będę tańczyć, jak mi zagrają!
Wolność! Ten teatr opuszczam!
Uciekam, biegnę, krzyczę!
Z mozołem -
Wychodzę ze starych, zmurszałych ram!
Uff ! Chyba mi się udało!
Zwyczajne życie nareszcie mam.
Komentarze
Prześlij komentarz