Smutki pani Jesieni

 Jesień w odwieczne schematy ubrana,

Na ławce w parku usiadła milcząca,

 Nad jesiennym losem się zadumała:

"Jestem brzydsza niż siostry! Powiedz słońce!

 

Wiecznie mówią, żem chłodna i posępna,

Z niebem tkanym szarością, oczywiście!

A ja ugrem, złotem sypię wokoło:

Złote promienie słońca, złote liście.

 

Na zielonej trawie układam listki

W mozaiki, szeleszczące szelestem.

Wprawdzie - to nie dywan lata kwiecisty,

Ale jest kolorowo - wręcz bajecznie.

 

Krótki dzień, jakby wynagrodzić chciał to,

Maluje zielone po lecie liście:

Na czerwono, fioletowo i żółto,

I na pomarańcz - jarzębiny kiście.

 

Niebo co wieczór, to ptasia opera,

Najgłośniej słyszymy klangor żurawi.

Niebo kwili, ptasie pieśni śpiewa,

Klucze ptaków lecą do ciepłych krajów.

 

Misternie ozdabiam w jesienne barwy,

Wszystkie owoce, warzywa i trawy.

Ręczna robota wymaga artyzmu,

Moja jesień ma kolory tęczowe.

 

Nieprawda, że symbolizuję starość,

Deszczowymi łzami zalana wiecznie,

Bo przez rok okrągły deszcze padają,


A siostry - też nie są młodsze ode mnie."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chandra

Nocą....

Sen wieczny

Książka - "Tajemnice życia"

Nie jestem już...

Monotonia