Pole wyobraźni

 Przy kołysance z melatoniny

Zasypiam. We śnie - krzywym zwierciadle,

Troski jak w karykaturze płyną.

Wizje senne - dnia spiętrzonym żalem.

Codziennie ściśnięta w Bożej garści,

A może w olbrzymiej dłoni losu,

Chcę żyć jak piórko - chociaż po części.

Z trudem łapię oddech spokojny.

Droga codzienna, tam i z powrotem,

Tak jak w kieracie kroki odmierzam.

Wiosny zapachów nie czuję nawet,

Śpiewakom ptasim - też nie dowierzam. 

Jest inny świat - kilka marzeń dalej,

Tam odczuwam woń bzów i akacji.

Przynosi jasność to, co nieznane.

Tam moje 




pole do wyobraźni. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chandra

Nocą....

Sen wieczny

Książka - "Tajemnice życia"

Nie jestem już...

Monotonia