O poranku
logika uciska mnie w krzesło wpycha
do nieba nie polecę
nie jestem muzyką wdziękiem
raz dwa trzy
idealny porządek w
głowie
myślę całymi zdaniami
argumentami
koniunkcjami negacjami
implikacjami
ulotności
mozaiki kolorów chcę
dopiero rano wchodzę w zapach kawy
otoczona majakami nocy
jestem porannym
zamyśleniem
wtedy są obłoki szepty i mgła