Ty...

Ty byłeś zawsze facetem - nie w porę,

Który chyba nigdy nie kochał deszczu!

Stoisz obok z rozpiętym parasolem.

Nie słyszysz, że krople śpiewają wierszem?

 

Ty byłeś facetem - nie na tę chwilę.

Gdy gwiazdy w magiczny ogień zmieniałam,

Pisałam kobaltem w kosmicznych  milach -

Jak szachowy pionek cichutko stałeś.

 

Na stałe byłeś facetem - tym obok,

Cieniem, który pochłaniałam powoli.

Statystowałeś mi żelaznym słowem,

Gdy inni odgrywali wielkie role.

 

Żyłam pomiędzy ludzkimi posągami,

Ich wietrzne frazesy się nie ziszczały!

Za ścianami rozczarowań znikali.

Ty jesteś przy mnie wciąż -






duszą i ciałem!

Fraszka:


Linia obrony 


Wysoki Sądzie! Moja miłość do tej pani

Nie polegała na działaniu, a na zaniechaniu!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chandra

Nocą....

Sen wieczny

Książka - "Tajemnice życia"

Nie jestem już...

Monotonia