Posty

Fraszki o fraszkach

Obraz
  Nie ten zuch kto zaczął, lecz ten zuch kto zakończył Puentę do fraszki napisałam, Brak początku fraszki - weny brakowało. Pojemność fraszki Ile miłości we fraszce się zmieści? Nawet wielką miłość w kilku wersach da się streścić! Kondensacja Fraszka nie stanie się poematem, Jest rymowanym dowcipu koncentratem. Nie odlotowo Pisała fraszki z wielkim zapałem, Napisała pełno rymowanych niewypałów. Nadzieje poetki Pisanie fraszek - to wielka sprawa, Przynajmniej na starość - liczy na brawa. 

Ocean marzeń

Obraz
  Na klawiaturze błękitu nieba Wygrywam namiętnie skoczne walce, Tuż obok złociste dłonie słońca, Zagramy utwór na cztery ręce.   W rytmie niemalże boskim, nieziemskim - Radość chce tańczyć z gwiezdną tęsknotą, Tęsknotą za pasją i miłością, Za tym, co los przyobleka w złoto.     A na srebrnej, księżycowej lutni, Gram razem z wiatrem melodie smętne. Z niebios kapią serdeczne łzy – gwiazdy, W ciszy wsłuchuję się w boskie szepty.   Ocean wizji faluje w wierszu, Lecz - niebo bywa w losie - chwilami! Ale nie można marzeń zaprzestać, Toteż marzę - dniami i nocami.

Taka natura

Obraz
  tu gdzie nie chcę odsłonić ego - słowami próbuję zamazać kalekie myśli lub zatroskaną duszę i piszę wiersz do rymu - rym zawsze zakrywa zakłopotanie   nie mogę mówić o sobie zbyt wiele i nie chcę - moja dusza jest zbyt osobista na wynos mam tylko metafory i rymy twarz też zakrywam czarnymi okularami tak słonecznie  je nazywają - przeciwsłoneczne   niech ludzie widzą to - co chcę żeby widzieli - - talię osy czy nową torebkę   poranione myśli wolę zatrzymać dla siebie   niech nikt nie wie że codziennie umieram miliony razy w ostatnim czasie też oczywiście - umarłam wiele milionów razy   jeśli w wierszu napiszę o umieraniu – użyję metafory choć jakby przewertować moje wiersze to wiecznie miliony razy pcham się do nieba do góry i w kosmos   taka natura – wolę umierać na górze a nie na dole  

Wiara w cuda

Obraz
  Sen mój – durny i podniebny Osiadł na głębinach myśli. Czy są na tym świecie cuda, Czy tylko mogą się przyśnić? –   Świat ze światów kolorowych – Wirujące baloniki, Pękate szczęścia osnową, Płynące w dźwiękach muzyki.   Mówią - w życiu cudów nie ma! Nie ma lub są za plecami, Czy poza zasięgiem ego I za zamkniętymi drzwiami.   Wiara w losu trafy trzyma Mnie jednak w formie codziennie – Jeden pękaty balonik Chcę – pełen dobra i szczęścia.   Musi zaistnieć ziemski czas, Który zaprosi na scenę, Gdzie rolę życia będę grać I balon z cudami będzie!

Pąsowe róże

Obraz
  Przez sito słowa przesiewam, Zanurzam w wierszoobiegu, Lecz czy zakwitną wzruszeniem? O ciepłe serca zabiegam!   Miłość jest niepoliczalna I tylko miłość zakwita Pąsem płatków w wyobraźni, Tylko ona daje życie.   Wiersz, choć ze słów doskonałych Zdaje się być treścią martwą. Rymowany, czy też biały Ścieli się głuszą na kartce.   Subtelność duszy ulotną, Niepoliczalną w odcieniach Jedwabnych ludzkiej miłości - W tekst wiersza trudno zamienić.   Lecz może odnajdę miłość, Ten pąsowy żar istnienia! Ze słówek jak pąki z niebios - Wiersz w pąsowe róże zmienię.

Zaklęta

Obraz
  Obejmij mnie wietrze podmuchem gorącym! Opowiem wam historię zaklętej w drzewie, Która konary stroi w liściaste kolie, Wrasta ciałem i duszą głęboko w ziemię. Wietrzysko obejmuj mnie w szalonym tańcu! Tak chyba ludzka miłość musi wyglądać – On z nią na parkiecie w nastrojowym walcu, Ja z tobą mój wietrze - chcę pląsać bez końca. Wiruję w liściastej sukience i szalu, Odczaruj mój losie na chwilę zaklęcie! Tak marzę, tak tęsknię, by tańczyć na balu,  W bucikach - na parkiecie wytańczyć szczęście. Wiej, ach szalej - letni, urokliwy wietrze! Zielenią liści szeleści zwiewna suknia, Od bryły ziemi – nigdy się nie oderwę, Ale niebo dogonią moje gałęzie. Przy ziemi trzymają mnie podglebia soki, Uschnę zrozpaczona, jeśli w pień mnie wytną! Tańczę koroną ten niebiański tan błogi, Pragnę wywijać ramionami po wieczność. Wiatr odurza czarowną wonią po deszczu - Z zielonego lasu aromatem natury. W pień zaklęta – nie trafię nigdy na parkiet! Liściast...

O złudzeniach... albo bliżej chmur

Obraz
Siedzę na łamiącej się gałęzi, Każdemu taki układ się zdarza, Gałąź pęknie, czy nie pęknie? Trzeszczy! Ot i wiersza filozofia cała! Może z chwiejnej gałęzi nie spadnę? Na tym drzewie marzyłam, dumałam, Że z tego pędu bliżej do nieba! Zostawić tę nudną ziemię chciałam! W łepetynę zapchaną myślami Dokładam co dnia zbożne życzenia, Może konar treść wiersza wytrzyma, Nie wyląduję na gołej ziemi? Wprawdzie ta gałąź od nie-gałęzi Różni się tylko bliskością do chmur. Lecz z drzewa dokładniej widać gwiazdy: Tworzę z talentem wierszowany cud. W wybornej formie gałąź na razie, Może do zimy nawet posiedzę! Muszę przemyśleć też ważki temat, Czy warto z drzewa schodzić na ziemię?