Feniks
Oj życie, życie! Jak ty potrafisz Obrócić wniwecz światło i dobro! Ni stąd, ni zowąd pazurem ranisz, Tonie w niebycie człowiecza mądrość. Cios za ciosem! Mocne uderzenia! Ktoś na wiór rozłupał szczęścia platan. W zamęcie - życie w ciemność się zmienia, Kurczę się, maleję, w sobie się zapadam. Ktoś rozniecił ogień, ciało żrący Płomieniem występku i wymuszeń. Nawet jeśli spłonę - cierpiąca - Jestem jak Feniks, odrodzić się muszę!