Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2021

Afrykański upał

Obraz
  Przywiędły kwiaty w ogródku za oknem, Lato rozdaje  afrykański upał. I myśli przywiędły w płomiennym słońcu, Z nadmiaru ciepła - w ego więdnie zapał.   Lecz zanim stanę się, już ostatecznie, Ugrzecznionych wersów cichym szelestem, Chyba ośmielę się - zaistnieć wierszem, Roznamiętnić cię namiętności szeptem.   Barwne płatki do kropli wody krzyczą, Spłowiały mat na świeżość liści się wkrada, Czy gorąco  zmieni mój zamiar w nicość, Czy w wierszu pisać o wszystkim wypada?   Czy warto pokazać podszewkę duszy, Odporną na aurę - skwar wprost z nieba? Lato   rozdaje afrykański upał. O czym dzisiaj pisać w wierszu? Wciąż nie wiem. I fraszka, tym razem, i wesoło, i filozoficznie: Zapał do życia Upał - upałem, Ale zapał do życia - nieodmiennie zapałem.

Horoskop

Obraz
Ocean nieba w kolorze indygo Faluje nad oceanem mych myśli, Gdzie półśrodki, frustracje - osnową Spełnienia rutynowej zwyczajności.   Mówią, że nasz los zapisany w gwiazdach, W odwiecznym oceanie konstelacji, W sreberkach galaktyk, w indygo   barwach: Ten brak równości marzeń z sytuacją.   A gdyby tak zrobić nieba korektę I wziąć do ręki indygo flamaster - Odmienić życia horoskop tandetny? W końcu, jak należy poustawiać gwiazdy!?  I fraszka: Lekcja Kosmos nieskończony - drogą do marzeń szalonych I lekcją, że nie do końca marzenia spełnić można.

Kobieta w lustrze

Obraz
  Stoi kobieta za taflą lustra, Do mnie podobna jest jedynie w snach. Z czystego szkła - dusza przezroczysta, Ciepła, nagrzana przez słońce za dnia. Ona jest magią, odwróceniem, Nie mieści się w żadnym porządku dnia. Wzór mój, lecz też i jego marzenie, Nieziszczalne przez mijający czas. Za taflą lustra kobieta stoi, Wszystko ma na odwrót - w noc, czy za dnia. Podobne zawsze jesteśmy obie, Lecz tak naprawdę - żyję tylko ja. Fraszka, ale o zupełnie innym lustrze: W krainie czarów  Jak Alicja - po drugiej stronie lustra Pragnę dziw nad dziwy ujrzeć. Może i będą - cudeńka i cuda, Bo to akurat weneckie lustro. 

Pręty

Obraz
  Jak   dziki ptak w bezsilności się miotasz, Tłuczesz ciałem-skrzydłem o pręty klatki. Depresyjny lęk w rozszerzonych oczach: Żeby żyć - para oczu nie wystarczy. I pręty, pręty, miliony prętów! Jak pantera   u Rilkego wokoło Krążysz - wśród myśli zgiełku i zamętu. Kaleczysz o pręty marsowe czoło. Jedno oddychanie, to zawsze za mało, Do pełni losu nigdy nie wystarczy! Nie chcesz być „tą panterą”, tłuczesz ciałem.   Spokój! To pręty twojej wyobraźni! RAINER MARIA RILKE NAPISAŁ NIESAMOWITY  WIERSZ - "PANTERA". MÓJ WIERSZ  JEST NAWIĄZANIEM, DO TEGO MALEGO DZIEŁA. "PANTERĘ", W RÓŻNYCH PRZEKŁADACH CZYTAŁAM WELOKROTNIE I ZAWSZE PORUSZA MNIE SEDNO TEMATU. 

Podpis

Obraz
  Z mieszanki cudzych super wierszy - Siebie codziennej   nie poskładam. Tak nie powstanie werset żaden, To bez odblasku    słów naręcza.  Wiersz ma głębią ducha zaistnieć, Być moją twarzą podpisany -  - Choć to półuśmiechy i rany. Musi zagarnąć ludzkie myśli! Fraszka: Prawie to samo, ale prawie - robi różnicę Między podpisem a autografem jest taka różnica, Że podpis niezbędny i przyziemny, autograf gwiazdorstwem zachwyca.

Kim jest ta dziewczyna?

Obraz
< Noc ciemnością zakrywa macki problemów, które wyraźnie widać za dnia.> Niezaradna za dnia, w próżnię wepchnięta, Zawieszona między ziemią a niebem. W świetle dziennym - w niespełnieniu zamknięta, W blasku słońca - jej moc tworzenia drzemie. Nie skrywa jej przezroczystość powietrza, Za to noc nie pozwala zatonąć we łzach. I ani jest gorsza, ani też lepsza, Lecz nie zgubi się w mroku - jak każdy z nas. Szum wiatru gasi jej słowa w milczenie, A monotonia zakrzyczy za dnia. Luna jak w baśni rozdaje złudzenia, Błogostan zdarza się tylko we snach. Nikt nie wie - kim jest ta nocna dziewczyna? Czy to nocnica, co kocha srebro gwiazd? Czy może zwyczajnie, dzień jej myśl zatrzymał, Nie radzi sobie z losem - jak wielu z nas. Fraszka: Na pewno zależność Bezradność rodzi się z emocji, A emocje z bezradności.

W chmurach..

Obraz
  W upalny dzień chciałam przysiąść   na chmurze, Wrażenia   podniebnym chłodem orzeźwić. Mam   drabinę z moich słów,   z gry na lirze I też z napisanych zawczasu   wierszy.  Tu wysoko, wiatr boską dal rozdaje, Emocje jak woda stają się lodem. Słońce złoci myśli swoim zwyczajem, Niepewnej duszy   przywraca urodę.   Chłodzę moje słowa  na chmurze białej. Złote wersy łapię w siatkę na motyle - W nieskończonej poświacie - doskonałe. Pośród chmur słoneczną tyradę piszę.

W nowym miejscu..

Obraz
  W nowym   miejscu jak pająk domowy - Nici porozumienia rozciągam. Uśmiechem   badam terytorium I w treść cudzych zdań bacznie spoglądam. Nieraz  wabię   pawimi piórami Lub oblicze prezentuję skromne, Albo posrebrzam ten świat   słowami. A przywary? Zawsze niewidoczne! A potem życie korektę robi, Otoczenie  potrzeby dyktuje. Świat to gęstwina pomocnych dłoni. Podam dłoń, tak mnie zaakceptują! Fraszka: Żyć jak ludzie Codzienny ludzki savoir-vivre, Po ludzku umieć z ludźmi żyć. 

Wiersze, które napiszę....

Obraz
  Arcywiersze jeszcze kiedyś napiszę: Gdy nie będę miała wypchanej głowy Gałgankami, zamiast   powabu myśli; Gdy mego ja będzie ponad połowę. Zniknie w moim wnętrzu lalka szmaciana, Którą trocinami losu wypchano, Pragnienia obudzą wolę walki, Sięgnę po to, co od Boga mi dano.  Wtedy to - wizjami zakwitną drzewa, Nie tylko w sadzie, ale i w mych myślach. A w głowie jad nie będzie się rozsiewał, Burą stagnacją brudził   zieleń liści.   Arcypiękne   wiersze   kiedyś napiszę, Gdy słowo   zalśni księżycową barwą. Ten Ktoś odmieni ciepłym śmiechem ciszę, Do rajskiego ogrodu mnie zagarnie. I jeszcze fraszka:  Piekło i niebo Ponoć poetyckie piekło fraszkami jest brukowane! A poetyckie niebo? Niebo - w poematach spisane.

Gorzko...

Obraz
  Nie! W kieliszku nie zamknęłam życia! I nie kieliszek w szachu mnie zamknął. Piołunu nie podają w kieliszkach! To upiór losu życiem zawładnął. I za kłódkami, skoblami trzyma, Przez szpary sączy się cienkie światło. Słowa tu kończą się bez przyczyny, Nie przenikają z nocy na kartkę. „Gorzko, gorzko!”- wokoło mnie krzyczą, Lecz tu nie myślą o pocałunkach. To smak piołunu zatruwa ciszę, Nie warto robić z życia rachunków. Srebrzysty piorun ściął ramię drzewa, W kalekim drzewie rana się jątrzy, Może zasklepi się nowym pędem, Lecz teraz drzewo ma myśli gorzkie! Gdy niebo już wypłacze się deszczem, A los rozjaśnią niebiańskie dzwony, Może piołun zamieni się w srebro, Wróci ten losu - fart utracony!

Miliony malutkich kroków..

Obraz
  Milionów malutkich kroków trzeba, Aby   do ziemskiego edenu dotrzeć. Po drodze razem   z wiatrami   zaśpiewać, Iść - nie pod wiatr, a z wiatrem kroczyć mądrze.   W skrojonej z determinacji sukience - Jak wielkie niewiadome -   dzień i noc brać. Gdy trzeba, zatrzymać się lub zakręcić, By w żagle wyobraźni uchwycić wiatr.   Miliony malutkich kroków   wiodą Często  do euforii spełnienia. Idziemy drobnymi kroczkami,   słodząc Nadzieją alejki bez zakończenia.

Poczucie krzywdy

Obraz
  Poczucie krzywdy na brzegu duszy usiadło I dławi, dusi w gardle, rozlewa się żalem. Patrzy tylko z wyrzutem jak jakieś widziadło. Ciało chce z tego miejsca pójść - i to jak najdalej.   Zalęgła się ziarnami krzywda w ludzkim ego, Bo maska obojętności bólu nie niszczy! W zmęczonym  powietrzu   wisi   głośne „dlaczego?”, W oczach duszy widać zdeformowane myśli.   Zraniona dusza   zaśpiewać już nie potrafi, Ma tylko siebie i swoje okaleczenia. Może   w przyszłości zapełni życie nutami, Kiedy to wpław przepłynie rzekę zapomnienia.

Cierpliwość

Obraz
< Cierpliwość - to dar od Boga, bo tylko Bóg może pochwalić się boską cierpliwością.>   Nie tak miało być! Jak na płótnie miał być obraz - Farbą olejną - tak od serca malowany, Pełen uroku   pejzaż bytu w ciepłych barwach, Z grą jasnych świateł, przejrzysty i doskonały. . Wyszło tak, że obrazu dokończyć   nie można, Między   światłocienie wkradły   się zaciemnienia, Stąpam - między słowami - nadzwyczaj   ostrożnie, Dusza drży   zalękniona, siedzi na ramieniu.   Życie tak ma, że nicość marzenia pochłania, Sens i treść nie wpisują się w tarcze zegarów. I gdy zaczyna brakować słów do dodania,  Nie wiadomo skąd, tyle cierpliwości mamy. Fraszka: Kwestia prędkości Cierpliwość nie zna pędu i prędkości, A wymaga treningu jak u długodystansowca.

Bezgwiezdna noc

Obraz
  Na niebie wielka plama z atramentu: Noc ma szatę z granatowej poświaty, Bez ozdób - gwieździstej biżuterii, Nie srebrzą nieboskłonu mleczne szlaki. Wiosna wabi sny aksamitnym ciepłem, Rzuca czary wonią nocnej zieleni. Poduchy z chmurek na nieba atramencie - Biel i róż - ponad zaciemnioną ziemią. Świadomość jak Sfinks zadaje zagadki: A gdyby przeszłość zalać atramentem, Kleksem pokryć zranienia i upadki, W tę atramentową noc wyśnić szczęście?

W parze

Obraz
Jesteśmy zlepieni miłością w masę: Czasem bezkształtną, niekiedy foremną - W zależności od dnia, godziny, czasu. Bywa też, złączeni prozą codzienną.   W parze - z ekstazy i euforii, Z tej miłości dozgonnej i na wieczność, Lub też z kradzionych chwil słodko-namiętnych; Identyczne myśli niosą nas w przyszłość.   Zlepieni w ulepione przez nas ramy, Bo jesteśmy z jednej gliny, na pewno! Lub też z innej gliny, tak bywa czasem. Idziemy, dopóki nie parzy codzienność.   I jesteśmy jak glinianie figurki, Które czasem czas rozbije, w dół strąci. Skrzętnie zbieramy psychiki skorupki, Znów zlepiamy - trudno żyć w samotności.  

Marzyć trzeba..

Obraz
  Fatum podsuwa jabłko zatrute, W pustkę jak w sen stuletni zapadam. To złej mocy czar, a nie pokuta! Wiem - jak krwawi spadająca gwiazda. Nie stanę się nigdy jedną z Plejad, Jestem wpisana w   burą czerń ziemi, W drobne kroki i uśmiechy blade, I w bycie echem cudzego echa. A gdyby duszę uwolnić z jarzma, Choć przezroczysta -   niech dotknie nieba I złoci się w każdą noc jak gwiazda!   Marzenie nas tworzy. Marzyć trzeba.  I fraszka: Puzzle Marzenia są jak puzzle, W rzeczywistość je złożyć trudno.

Zapach maciejki II

Obraz
Siedzę na parapecie okna. Cały świat pachnie maciejką. Złotą pieczątką odbijam na kartce papieru uśmiechy zachodzącego słońca. Czerwienieje niebo, a trawa w refleksach światła staje się czerwona. Na niej pasą się małe jak zabawki - żółte i niebieskie zwierzątka.  Próbuję schwytać w locie czarną muszkę, która wcale nie jest czarna, tylko mieni się wszystkimi kolorami tęczy. Kolory te zaczynają układać się w mozaikę na niebie i w końcu rozpryskują się na tysiące kropelek rosy. Wreszcie znowu tworzą tęczę, po której w różowym kapeluszu przechadza się słońce. Cały świat jest   zapachem maciejki, a ja bujam w obłokach, unoszona przez przeciwsłoneczny parasol księżyca.