Posty

Piosenki życia

Obraz
  Na brzegu piosenki ego przysiadło I nuci wraz ze mną skoczną melodię, Ale słyszę w głowie zdanie uparte – Odmienne słowa niźli w pierwowzorze.   Natura ludzka własne teksty pisze, Człek marzyć potrafi od urodzenia I latać ponad ziemią, i w kosmosie. Myśli rodzą osobliwe marzenia.   Tę ich bajeczność w nieznanych melodiach, Myśl zamyka w czarach na pięciolinii. Świat malowany życiem jest ogromny, Płyną po nim osobliwe piosenki.   Chociaż usłyszę pojedyncze dźwięki, Zawsze jednak o tym będę wiedziała, Że umknęły mi już obłędne teksty – Brakuje słów i będzie brakowało.   Na brzegu piosenki ego przysiadło I nuci wraz ze mną skoczną melodię – O istnieniu, które jest dla mnie magią – Lecz nuci uparcie na swoją modłę.  

Tango

Obraz
  W ognistym tangu życie przemija, W rytmie losu z dwiema ćwierćnutami, Figury partnerów się zmieniają, Ego tańczy między emocjami. Streszczam w wersach dzikość nikłej chwili – To jest lustrada przed marzeniami, Która obudzi szaleństwo myśli, Rytm na dwie czwarte rządzi zmysłami.  Emocje mkną z magiczną fantazją, Tak jakby w tańcu wyrosły skrzydła, Łączymy ramę z ogniem miłosnym, A życie nas niesie krokiem skrzyżnym. Mowa ciała jest mową istnienia. Dusza płonie w figurach tanecznych, Zatańczę tango z mym przeznaczeniem: Zawiły taniec – życia libretto.

Mgły jesienne

Obraz
  Mgła jesienna mlekiem tajemnicy Kryje jesienne wersy istnienia, Bielą gładzi niedostatki życia, W kredowy tlen pytania zamienia.   Konary drzew giną w puchu mgielnym. W bieli widać różnobarwne hałdy Liści, które zasuszył październik – W akcie przemijania z drzew opadły.   Czas dzieli się na przeszłość i przyszłość, Na spełniony i w pustce tonący. Przypinam skrzydła lirycznym myślom, Pamięć mnie niesie do przeszłości.   Były już mglisto-białe jesienie, W tych czasach jesienną damą byłam. Jesień w kryształ zmieniała istnienie, Mgły gasły, muzy wierszem darzyły.

Gdybym była...

Obraz
  Gdybym była moim wierszem, Musnęłabym puch obłoków – W woalu z wiatru szelestu Lub szytym z życia uroków.   Będąc magiczną poezją – Zapadłabym ci w pamięci, Przyśpieszyła taniec serca, Oszalałyby twe zmysły.   Jak kołowrót mój nieboskłon, Słowa wiersza – latawcami! Po miodowej rzece słońca Płynęlibyśmy łodziami.   Z babiego lata tkany sen, Nie zniknąłby w toni zimna! W wierszu trzeba żaru słów, By czas mógł nam się zatrzymać.  

Nieugiętość

Obraz
Miałam wielobarwne marzenia I wcale nie o gwiazdkach z nieba, Moje wizje ambitnej duszy  – Istnienia – jakiego mi trzeba.   Rysuję w głowie szkic kobiety, Która z cudzym „ja” się nie szarpie, Swoją postać w myślach wykutą – Wzorzec – jak Pigmaliona rzeźbę.   Nie mogę pójść, jak chciałabym iść, Rzucasz mi stosy kłód pod nogi, Muszę zawalczyć o swoje sny, Wiecznie trudno o proste drogi.   I ścieram się z cudzą napaścią, Lecz wciąż składam się z gamy wierszy, Tylko w słowach wierszy zagościł Smutek – jakby coraz smutniejszy.   Miałam marzenia, mam je nadal, Przenigdy nie utkną w nicości. Nadal z gamy wierszy się składam, Ale nieugiętość mną rządzi.  

Opowieść o Mruczku - kocie sąsiadów

Obraz
  Na wycieraczce kot sąsiadów Srodze się leni, wyleguje: „Proszę wolno obok przechodzić, Przepychanie  - ciut mnie stresuje.   Oznaczam na tej wycieraczce Moje terytorium kocie, Proszę stąpać raczej uważnie, Mam - jak widać - ważną robotę!”   Metr od kota śpi czarny motyl. „ Nie wiem, co ten gość robi tutaj? Wpakował się na miejsce kocie!” – Denerwuje się ździebko Mruczek –   „A tenże kundel – z tegoż bloku, Również panoszy się na klatce, Pełno tutaj, aż nadmiar tłoku, Na miejscu kocim pieskie harce!”   Merda psiaczek swoim ogonem, Wcale nie chce przeprosić kota, Jakby szuka miejsca na schodach, Motyl – chyba przysnął, nie lata.   Zbulwersowany Mruczek miauczy, Stąpam obok niego ostrożnie, Dobrze, że do głowy mi przyszło: Z kotem – najlepiej polubownie!    

W oku cyklonu

Obraz
  NA ZDJĘCIU - W OKU CYKLONU Oko cyklonu mnie pochłania, Tu wewnątrz – cisza kocha ciszę. W lustrze Boga są zmatowienia – Nieoczywista losu rysa.   A może to znak zapytania – Bóg ewidentnie się namyśla? Cyklon hula, niszczy pół świata I budzi oszalałe zmysły!   W ciszy słychać ciszę jedynie, Głośniejszą niż moje myślenie. I dumam, że chcę być cyklonem, Łamać drzewa i przeznaczenie,   Zginać woal nieba jak papier, Być szalonym istnienia pędem, Podły los pazurem rozdrapać, Aż z dna – na szczyt się wydobędę.