Posty

Myśli i słowa

Obraz
  niedoszlifowane w rozsadzanej bólem czaszce zbyt ciasne sypią się słowa bez polotu   - z myśli która utknęła na początku zdania lub na jego końcu   lub na kilku metrach kwadratu   - z myśli która tkwi na słońcu lub pod słońcem wisi przyczepiona do wskazówek zegara lub obrotów sfer niebieskich   albo ludzkiego zwyczajnego końca z puentą lub bez puenty   myśl – nie ma skrzydeł i dlatego tworzy bezskrzydłe słowa jest oczywista wykonalna powszechna i regularna   niekiedy zaś… naprawdę… …..stawia świat na głowie   miewam jakże często myśli ulotne i uskrzydlone myśli-wiatry myśli-ptaki nieraz…spadają w dół z nieboskłonu by w szaleństwie zakończyć nijakość   niekiedy myśli wysyłam  w przeszłość i palę całe słów pochodnie słowa nienapisanych tekstów i wierszy które nigdy nie mogły powstać   gubię słowa i myśli lub gubią się same niedoszlifowane i bezkształtne kasuję kursorem treści ego twarde jak granit głupie

Pieśni życia

Obraz
  Nie napiszę ci pieśni o życiu, Melodia taka rodzi się w sercu. Nocą w iluzjach sennych zanika, By za dnia urosnąć w skarby treści.   Każdy, kto żyw, ma do wyśpiewania Piosnkę życia, inny czas i skrzypce, Inne wizje i rozczarowania – Ten solowy hit: przeszłość i przyszłość.   Mój song – to pokuta, niespełnienie! W twoim niechaj rosną kwiaty życia. To, czego nie dotknęłam istnieniem, Niech w twoim przeznaczeniu zakwita.   Tak mało mam w losie zdarzeń pewnych. Tyle, że skrzydła weny nad głową Mam wielkie i wieczyście rozpięte; Ty jesteś w ziemskim śnie kolorowym.   Ja tu jestem – na kredyt u Boga, Ty masz śpiewne, pełne sensu życie. Mogę snuć człowiecze, proste słowa, Ty zaś – ludzkie, genialne przeżycia.  

I tak źle, i tak niedobrze.. czyli wiersz o sępach

Obraz
  Na scenie pojawiły się sępy, Po swoje albo nieswoje wyszły! Pazurami gotowe rozszarpać, Dzielić świat od nowa na swą modłę. Wyszły z chmurnych szarości, z podziemi I krążą, krążą niepokojąco. Drżę. Czy rozszarpią dziobami ziemię, Czy może rozdziobią ciepło słońca?   Fuks od losu też mi się należy! Czy mam przejść na ciemną stronę mocy? Lecz los nie dał mi pazurów, skrzydeł. Szarpią sępy dziobami ochłapy! Myślę. Czy z sępami ramię w ramię? Trudno raczej stanąć naprzeciwko. Jeśli padliną w spółce z sępami  Będę? Bez wyboru – trudno wybrać!

Miłość

Obraz
księżyc jak wielki talizman miłości śle ukłony tejże a ona harcuje i godzi mieczem upojnym wprost w serce   …dech mi zapiera wśród ciszy w rajskim zamęcie …świata nie słyszę   cicho….cichuteńko zamykam oczy by nie znikła nagle by krwi dzikim tętnem ….jej nie spłoszyć I   nie skuć lodem serca   jednak nieprawda sidła lęku ukrócę   miłość do mnie krzyczy …i prosi   I tylko tę miłość słyszę   <SZUKANIE MIŁOŚCI - TO CZĘSTO CZYNY I DZIAŁANIA ŚLEPCA, AŻ W KOŃCU TO MIŁOŚĆ - OTWIERA NAM OCZY.>  

Wiersz w telefonie

Obraz
 <Świat ruszył do przodu, a w tym nowoczesnym świecie - ja i mój telefon stanowimy idealną, nierozerwalną parę - jednym słowem jak papużki nierozłączki.>  W kiściach liści – nigdy nie umiera niebo! Dusza zielona harcuje na pniu drzewa.   Wraz z wiatrem chcę dogonić sens przemijania, Na białym obłoku ślę ludzkie pytania.   Wpisuję wiersz w notatniku smartfonu – Dzika wena – nagłym, dzikim ogniem płonie!   Kartki i pisaki znikły w dnia zamęcie, Ego pisać musi   – zawsze, nieodmiennie.   Buja się niebo, nie trzyma mnie na ziemi, Moich słów też, lecą sobie nad drzewami.   Pachnidła powietrza tnę weny skrzydłami, W   telefonie notuję zielone peany.

Gdy już mnie nie będzie...

Obraz
  Przenikam z tematu w temat, Do fazy snu przechodzę z dnia, Z myśli w milczenie przenikam – Z kryształków gwiazd składa się świat.   Nocą – nie płonę z księżycem. Nie blask – kołysze mnie do snu, Kołyszą mnie szepty ciszy, W mroku płynę bez dźwięku słów.   Deszcz już nie krzyczy w powietrzu, Sucha ta noc i upojna. Wiem, że gdy już mnie nie będzie – Kosmicznych snów nie zapomnę.   Nie - dłoni czasu na głowie Zapragnę, wiem to na pewno. Gdy już pójdę w nicość mgławą – Na niebie stanę się gwiazdą.    

Zły sen

Obraz
  Ze straconego czasu wychodzę – Mar snu! Chcę wyjść całkiem, bezpowrotnie, Zanim marazm do cna krew mi zmrozi I o mym „ja” - kompletnie zapomnę. Mój świat przyciśnięty w róg poduszki Przez cień snu, (Cudnie, że nie w róg życia); Gna na oślep w jakiś dzień podróżny, W którym Bóg dał mi coś do przeżycia. Duch snu budzi w głowie myśl zasadną, Że może wizja proroczą była? Nie chcę nawet zgadywać i zgadnąć, Lecz senne majaki czas przyćmiły. Sen – snem! Może mi mary rozdaje? A rzeczywistość zjawi się inna? Biel dnia rozjaśni groteski gaje. Nie z worka snów – trzeba czerpać przyszłość.