Zły sen

 

Ze straconego czasu wychodzę –

Mar snu! Chcę wyjść całkiem, bezpowrotnie,

Zanim marazm do cna krew mi zmrozi

I o mym „ja” - kompletnie zapomnę.

Mój świat przyciśnięty w róg poduszki

Przez cień snu, (Cudnie, że nie w róg życia);

Gna na oślep w jakiś dzień podróżny,

W którym Bóg dał mi coś do przeżycia.

Duch snu budzi w głowie myśl zasadną,

Że może wizja proroczą była?

Nie chcę nawet zgadywać i zgadnąć,

Lecz senne majaki czas


przyćmiły.

Sen – snem! Może mi mary rozdaje?

A rzeczywistość zjawi się inna?


Biel dnia rozjaśni groteski gaje.

Nie z worka snów – trzeba czerpać przyszłość.

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chandra

Nocą....

Sen wieczny

Książka - "Tajemnice życia"

Nie jestem już...

Monotonia