Odcienie miłości
Nigdy aż tak nie kochałam,
Żeby umierać z miłości.
Inni konali. Zerkałam
Na ich szaleństwo i złości:
Tonęli w kieliszku lub bez,
W żrącej trzewia samotności,
Z gwiazdami nocą lub bez gwiazd,
W smętnym domu – bez przyszłości.
Zwykle kochałam rozsądnie,
Nic nie jest dane na zawsze!
Z chłodem, by nie spłonąć w ogniu,
Jeśli z miłością zatańczę.
Ostrożnie, stale ostrożnie -
Już od uczucia początku -
Psyche zatracić nie można,
W upojeniu się zapomnieć!
Dzisiaj nie wiem, kto miał rację:
Ci, co w miłości przegrali?
Czy ja? Na miłość koncesji
Od losu – też nie dostałam!
Kwalifikacja
Komentarze
Prześlij komentarz