Smak zwycięstwa

 



Dzisiaj wielki dzień, rozdają laury,
Znowu zapłonął skwierczący ogniem znicz!
Biegłam równo, szybko, na mecie pierwsza,
Nie ma podium, zapełniam szary tył!

Wciąż potykam się o cudzą - złą wolę,
Te plecy, te łokcie takie słabe mam!
Niezrozumiałym pędem niesie mnie życie -
Innym, odmiennym torem, niż śpiewam i gram.

Chciałabym jak taki skowronek polny,
Wzbić się pionowo z tej ziemi do nieba,
Nad żyzne pola i zielone łąki, 
Całemu światu me pieśni zaśpiewać.

Powiedzcie sami! Co jest ze mną nie tak,
Że tak nieodmiennie na końcu jestem?
A przecież mam harfę i potrafię grać!
Bóg dał mi końcówki, ostatnia wciąż ja!

Jeśli ostatni mają być pierwszymi,
To kiedy to Panie Boże nastąpi?
Bo wciąż doskonale wypełniam tyły.
Chcę znać smak zwycięstwa - być na początku!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chandra

Nocą....

Sen wieczny

Książka - "Tajemnice życia"

Nie jestem już...

Monotonia