Kartka z podróży
Samolot zjawił się nad Erie
Z opóźnieniem, niepewny swej mocy
I gracji. I tu zacznę opowieść,
Bo skończyły się życia obłoki.
Cienka niteczka brzegu urosła
Do normalnych rozmiarów wybrzeża.
Szum w uszach - nie jesteśmy na barce,
A wisimy nad wodą niepewni.
Jezioro mieni się mieszaniną
Błękitu i zieleni. Za chwilę -
Tak być może, wodować będziemy,
Zahaczymy skrzydłami o ziemię.
Radością lata w powietrzu błyszczą
Złoto - czerwone refleksy słońca,
Spadamy ruchem ptasiego piórka,
Może to początek mojego końca.
Ta lekkość przypomina, że życie
Każde - zawsze kończy się niebytem,
Że za chwilę będę tylko duszą,
Samolot utknie w ziemi korycie.
Szum w uszach, piski przy zniżaniu.
Napięcie nie maleje wśród ludzi!
Raczej myślę o ust otwieraniu,
Jakby najważniejsze były uszy.
Złota smugami maluje słońce
Ziemię, bez względu na me przeżycia.
Chyba naprawili tę usterkę!
Coś mówią! Lądujemy do życia.
Lęku nie czułam, człowiek umierać
Uczy się całe życie. Na szczęście,
To jeszcze nie teraz! Chcę zostawić
Ślad życia - przy prawdziwym odejściu.